wtorek, 26 kwietnia 2011

Mój krótki tekst o “Inside Job” Fergusona

Charles Ferguson dokonał w kinie przewrotu. Opowiedział o kryzysie, który niedawno spadł na cały świat, pokazując mechanizmy masowego, szaleńczego generowania „brudnych” kredytów w Stanach Zjednoczonych. Skomponował swój film z wywiadów, telewizyjnych relacji, oficjalnych komunikatów Białego Domu, przesłuchań komisji senackich i wyników dziennikarskich śledztw. Ale wcale nie powstał z tego dokument. „Inside Job” jest filmem grozy.

„- Mam! Wchodzimy na bezczelnego w biały dzień, przystawiamy kasjerom rewolwery do brzuchów, zgarniamy pieniądze, Nuta filuje przy drzwiach…

– Kwinto! Kwinto, kto to jest?

– Nie zwracaj na nich uwagi”.

No niestety, nie da się. Rabunek „na bezczelnego” odbył się na naszych oczach. Masę ludzi orżnięto na naprawdę duże pieniądze, reszta też swoje przejdzie, gdy dostanie kryzysowym rykoszetem. I co? I nic. I dlatego „Inside Job” podnosi włosy na głowie.

Nie wszystko, co się dzieje w gospodarce, można wytłumaczyć człowiekowi pozbawionemu stosownego wykształcenia, wiedzy i biegłości w ekonomii. Fakt. Współczesne instrumenty finansowe są bardzo skomplikowane i złożone. Fakt. Dzięki tymże narzędziom nasza cywilizacja dostała szansę na bezprzykładny rozwój. Fakt. Długą drogę pokonaliśmy od pierwszych weksli wystawianych przez templariuszy w rozsianych po całej Europie komandoriach. Fakt.

Całość