wtorek, 21 lutego 2012

Filiżanki w zlewie

Margaret Thatcher do dziś pozostaje jedną z najbardziej znaczących postaci w dziejach Europy i świata. Obraz filmowy o postaci tego formatu to duże wyzwanie. "Żelazna Dama" pokazuje, że była premier Wielkiej Brytanii nadal czeka, aż ktoś mu sprosta.



Są życiorysy, które wypełniają opasłe książki. Choć każdy z nas ma jakiś cząstkowy wpływ na historię świata, jak owo machnięcie skrzydła amazońskiego motyla na huragany w Indonezji, to jednak tylko o ludziach, którzy odcisnęli nieusuwalne piętno na czasach, w jakich przyszło im żyć, mawia się: postacie historyczne. Władcy, artyści, naukowcy, wojownicy, pisarze, wynalazcy. Niektórzy stają się ikonami popkultury, wchodzą na trwałe do masowej wyobraźni.
Margaret Thatcher jest taką postacią, bez dwóch zdań. Znakiem epoki było, że budziła wiele emocji stylem działania i zachowaniami ówcześnie uważanymi za domenę mężczyzn: twardością i zdecydowaniem, uporem, determinacją. Za metody, jakimi gorączkowo próbowała przywrócić własnemu państwu nie tylko sterowność, ale i utraconą wielkość, spadały na nią gromy i do dziś jest to kość niezgody w ocenie jej dorobku. Siłą charakteru i imponującą determinacją przebiła wszystkie skamieliny narosłe wokół struktur władzy. Weszła do parlamentu, zwalczyła prymitywne lekceważenie, jakim ją obdarzano z racji bycia kobietą, zdobyła autorytet i posłuch, by wreszcie przez trzy kadencje piastować stanowisko premiera. Dokonała tego w trudnej epoce, gdy Anglię rozrywały kryzys finansowy, strajki, masowe protesty społeczne, zamachy bombowe dokonywane przez IRA, a rozpętana niedługo później wojna o Falklandy dowodziła, że imperium się sypie. Choć polityka posłanki z ramienia Partii Konserwatywnej była kontrowersyjna, niewątpliwie uczyniła ją pierwszoligowym graczem w fascynującej epoce Zimnej Wojny. Jej nazwisko wymieniano na jednym oddechu z innymi ikonami tamtych czasów: Ronaldem Reganem i Janem Pawłem II. "[…] dwóch jest (z przeproszeniem waszmości) prawdziwych żołnierzy w tej Rzeczypospolitej: ja w Koronie, a Kmicic na Litwie."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz